
GSS – dzień 7
„Różnica pomiędzy niemożliwym a możliwym leży w determinacji człowieka.” Tommy Lasorda
Pobudka o 5, ale totalnie nie mam ochoty na wstanie, zmęczenie nie odeszło, będzie ciężko. Więc postanowiłem spać dalej do 6. Już lepiej, ale nie mam całego dnia na spanie, choć bardzo by się przydał. Nie próbuje nawet myśleć ile na dziś w planie kilometrów, aby do Kalenicy to 1h. Zebrałem się uzupełniłem wodę, wczoraj brakło sił.
Pożegnanie z resztą współspaczy( idą w drógą stronę) i w drogę. Od razu pod górę napoczątku mocno potem lżej i grzbietem z małą falą do Kalenicy. Nie wierzą, skąd ja zebrałem siły i wszedłem na wieżę.
Potem ciag dalszy grzebietem podejscia raz mniejsze raz wieksze. Na trasie bardzo mało ludzi. Na odcinku od Kalenicy do Przełęczy Woliborskiej nie spotkałem nikogo.

Przerwa w wiatce na Przełęczy Woliborskiej, wcześniej była też wiatka na Polanie Bielawskiej. I tak do Srebrnej Góry, znowu dużo przed czasem. Wygląda na to, że jak idę sam idę szybko, gdzieś koło 5km/h.

Dotarłem na Srebrną Górę, zamek odpuszczam, może innym razem. Teraz chętnie bym coś zjadł. Znalazłem restauracje, ale niestety czynna od 13, a tu dopiero po 11. Po wymianie zdań z miłą panią schodze na dół, ma tam byc jakieś bistro.
Znalazłem, pierogi mają wystarczy. Po 12 czas ruszać. Tu trochę ludzi sporo idzie do twierdzy. Kawałek idę asfaltem potem zejście do lasu aż do Czerwieńczyc.

Początkowo w dół potem w górę, ale spokojnie. Wężowa droga, ale to chyba lepiej bo omijam szczyty. Z daleka mam możliwość pdziwiać okazałość twierdzy. Spotkałem na rozdrożu z żołtym kobietę, która nie miała pewności gdzie jest. Upewniła się i poszła zółtym, a ja dalej czerwonym sam, słonko świeci jest bardzo przyjemnie, aż chce się iść. Nogi już się przyzwyczaiły bo same niosą.

Po 13 już żadszy las slonko mocniej grzeje, trochę zaczyna męczyć. Ostatnie 2km przez łąki, ale szutrową drogą. Opuszczam Góry Sowie, docieram do obniżenia Nowo Rudzkiego. To miasto znam, przed laty bywałem tu u mojej babci i stąd robiłem moje pierwsze wypady w góry.

Przed 15 docieram do Nowej Rudy Słupiec. Robie zakupy i szukam gotówki, trzeba zapłacić za kwaterę. Znalażłem bankomat, w sklepie niestety nie dało się wypłacic kasy z revoluta, jest jakaś blokada. Próbowałem, aż w 5 sklepach, było blisko, ale niestety, fiasko. Pani wspomniała, że za rogiem jest bankomat i uratowała mi nocleg.
Wybrana kasa i 1l tymbarku w ręce i w drogę na nocleg. Dziś śpię w domu pensjonacie Na Połoninach. Dojście zajeło 30min. Padłem na łużko na 0.5h, pod koniec słońce już mocno grzało, potem jedzenie kąpiel i pranie.
Dziś zrobiłem wedłu zegarka 31,6km czas 8,55. Spisanie relacji i ustalenie trasy na jutro. Jutro wymarzony nocleg „Na Szczelińcu”
A za oknem chyba idzie burza już 18.30, może będzie lżej jutro.
No i pada 18.45, 15 min i po burzy

GSS - dzień 6

GSS - dzień 8
Zobacz również

GSS – dzień 8
2023-07-20
GSŚ – podsumowanie
2022-10-22