
GSS – dzień 12
Noc spędziłem w ośrodku wczasowym Aleksander. Było cicho i przyjemnie, sam w pokoju.
Jest wcześnie więc pusto na sali. Śniadanie-szwecki stół. Jajecznica kanapki soczek.
Po 8 pora ruszać w dalszą drogę. Dziś w planie Śnieżnik 23km.
Po dojściu do ulicy Zdrojowej skręcam w prawo, a że są remonty muszę wejść do Parku Zdrojowego z daleka obserwując, znaki.

Trochę przez park, zboczami górki Wronki(458m) w kierunku stacji kolejowej. Tu będę lekko się wspinał na tunel kolejowy.

Blisko stacji, ostry skręt w lewo i mocno pod górę.

Na szczęście to tylko krótkie podejście, dalej już trasa spokojna, jak widac na profilu. Bardzo delikatna, przyjemna. Przez pola łąki i lasy. Przecinam drogę krajową nr 33. Duży ruch, ale udało się.

W głębi widać już Śnieżnik. Fajne widoki słonko nie grzeje za mocno.

Tu też spotkałem szaraka, może go dojrzycie.

Droga umyka szybko, niema nikogo jestem tylko ja i natura.
Przed Wiklinowem, widać już obiad. Igliczna to półmetek dzisiejszej trasy.

Podejście pod Igliczną dało trochę popalić, bardzo stromo, ale nie jest to Bukowiec. Schronisko malutkie bar od 12 , pół godziny czekania. Za szybko idę.

Naleśniki z jagodami dobre, ale trochę mała ta porcja, dobrze że tu nie śpię.

Szczytu nie warto zdobywać, ponoć nic nie widać. Przede mną jeszcze spory kawałek rezygnuje, nie przekonam się o tym sam.
Kolega turysta ostrzega o niebezpiecznym zejściu przede mną.

Szybkie zejście do wodospadu Wilczki.
Tu spotykam pierwszych turystów.

Miła rodzinka, robiłem im zdjęcie, w tle wodospad.

Przejście przez Międzygórze, męczące mocno grzeje, a czeka mnie długie podejście pod Śnieżnik 2h.
Podczas przerwy podleciał do mnie pogadać kolega, może koleżanka.

Końcowy fragment tej trasy przebyłem bardzo szybkim tempem, uciekałem przed deszczem. Udało się, ale nogi bolą, końcówkę prawie biegłem.

Pora coś zjeść. Oczywiście – skąd wiedzieliście.

Mały odpoczynek.

Po przerwie na lekko tzn. bez plecaka, wyruszam na Śnieżnik – szczyt z korony. Jeszcze nie ostatni na tej trasie.

Nie którzy mówią, że to blender. Trudno się z nimi nie zgodzić. W środku trochę dmucha, ale na górze, ojjj chce głowę urwać. W oddali widać burzę, która przeszła.




Powrót do schroniska.

Zwyczajowy obrządek i lulu. Nie jestem już sam.

GSS - dzień 11
