Beskidy,  GSB

GSB-dzień 1

16 Lipca 2021r. Noc była ciężka, emocje nie pozwoliły spać. Pobudka 5:45, śniadanie. 6:30 autobus na dworzec, dołącza towarzysz wyprawy, A. dalej już razem. 7:40 pociąg IC do Katowic. To ciepły dzień, chociaż jest jeszcze wcześnie. Przygoda się rozpoczęła i chociaż obawy czy dam radę ciągle chodzą po głowie, stwierdzam, że jak nie spróbuje to nie będę wiedział.

Niestety jak to czasami bywa, od początku wyprawy mamy przygody, pociąg ma opóźnienie na razie 5 minut, niby nie wiele, ale w Katowicach mamy na przesiadkę 13 min na pociąg do Ustronia.

W pociągu brak miejsc, niestety, więc został nam korytarz. Oczywiście opóźnienie się powiększyło do 15min i ciągle rosło, czyżby plan od początku się zaczął sypać, jestem jednak spokojny. W połowie drogi miła pani konduktor sprawdza bilety, zapytałem ją ( nigdy tego nie robiłem ) czy zdążymy w Katowicach na pociąg do Ustronia? Powiedziała, o jesteście kolejnymi osobami które się przesiadają na ten sam pociąg. Wiecie co zrobiła? Wzięła radio i powiedziała do kierownika pociągu, że ma cztery osoby na pociąg do Wisły. Sami słyszeliśmy jak odpowiedział, że zadzwoni i tamten pociąg będzie na nas czekał, szczęka mało mi nie opadła. W pociągu, w miejscu w którym siedzieliśmy przy schodach, wystawała aluminiowa płytka i A. rozdarła lekko spodnie, trzeba było je szyć. ładnie się zaczyna, ale jak przygoda to przygoda.

Daliśmy znać kolejnemu członkowi ekipy, że spotkamy się w pociągu, a nie jak wczesniej zakładaliśmy w holu. O. też podróżował z przygodami, jechał z Rzeszowa. Dużo nie brakło a też nie zdążyłby na ten pociąg, hej przygodo.

Pociąg pędził jak szalony, w pewnym momencie myslałem, że wyskoczy z szyn, ale nadrobił 5 min. Przed wjazdem na stację Katowice z głośników odezwal się kierownik pociągu i powiedział, że pociąg do Wisły stoi na peronie 2, my wjeżdzamy na 3, i będzie na nasz czekał, prosimy o bezpieczne przejście. Szok pociąg czekał prawie 10 minut. Kiedy wsiedliśmy, usłyszałem jak ludzie między sobą mówią, „czemu jeszcze nie jedzie, i już dawno miał odjazd”, kiedy powiedzieliśmy , że to przez nas byli nieźle zdziwieni.

Wrażeń było sporo, a to dopiero początek dnia. W Ustroniu spotkanie z pozostałą częścią ekipy jest nas sześć osób. Będziemy szli razem przez trzy dni.

Niestety zdjęcia z czerwoną kropką (początkiem GSB) nie udało się zrobić, robotnicy zamknęli dostep, naprawiali nawierzchnię.

Jest 11:30, a na dziś w planie jest dojście do Schroniska na Soszowie to 17,4km 7,5h marszu, mapa pokazała mniej. Nocleg czeka.

Jest ciepło, co wcale nie pomaga, koszulki mokre z czoła leci woda. Odcinek krótki, dajemy sobie czas na wejście w rytm nie spieszymy się.

Podejście pod Równicę spokojne, gorzej było z Czantorią, myślałem że skonam, jak tak to wygląda na początku to co będzi edalej. Nikt sie nie poddał chociaż A. i L. też miały dość reszta pognała do przodu, spotkaliśmy ich dopiero na górnej stacji kolejki, gdzie zjedliśmy posiłek. Widoki były wspaniałe.

Dalej poszliśmy juz razem i było lżej, kierunek schronisko. A. spotkala węża, nie wiem kto się bardziej wystraszył, wąż szybko zwiał.

Docieramy zmęczeni , ale zadowoleni, daliśmy radę. Trochę rozmow, prysznic, pranie i 21:30 w łużkach, mi wypadło spać na górze, jutro koło 8:00 pobudka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *