Góry,  GSŚ,  Świętokrzyskie

GSŚ – DZIEŃ 4

Pobudka po siódmej. Dziś ostatni odcinek, trochę krótszy, ale musimy dostać się jeszcze do Kielc. Oj ciężko się wstawało, bolą stópki. Włączyły się 'marudery’, aby wyjść później i gdyby nie rozsądek, pewnie byśmy spali do południa, jesteśmy bardzo zmęczeni. Szybkie śniadanie we własnym zakresie i wychodzimy po ósmej z kwatery.

To jeszcze przed wyjściem, zrobione z okna.

(Zdjęcie MM)

Na dworze pusto, cicho i zimno ubieramy nawet rękawiczki.

Wychodzimy z Trzcianki i przed wejściem do lasu taki widok, mróz, dobrze że słonko już wschodzi za lasem.

W lesie od razu pod górę i pełno grzybów. Nie znamy się na nich, więc tylko robimy zdjęcia i zostawiamy.

(zdjęcie AM)
(Zdjęcie AM)

Tego chyba poznaje. Muchomor?

Droga jest narazie spokojna, cały dzień wiedzie przez las. Duże podejście dopiero pod Jeleniowską, pokonaliśmy je, choć nie było łatwo.

(Zdjęcie AM)
(Zdjęcie AM)

Dobrze że widoki dodają trochę sił, jest ciężko tempo narazie 3,5km/h, ale będzie spadać, czuje to. Stopy bolą coraz bardziej. Staramy koncentrować się na otoczeniu, a nie samej drodze.

(Zdjęcie AM)

Pogoda nam dopisuje, od początku bez długich opadów. Dziś też pięknie świeci słońce, chodź czuć chłód.

Wejście na Szczytniak tragicznie, powoli. Każdy krok to dla mnie bardzo duży wysiłek, czuje jakby mi kto wbijał szpilki w stopy. M. i A. też zmęczone.

A. się nie poddaje i robi zdjęcia chyba wszystkim napotkanym grzybom.

(Zdjęcie AM)
(Zdjęcie AM)
(Zdjęcie AM)
(Zdjęcie AM)

Po ponad sześciu godzinach wyszliśmy z Jeleniogórskiego Parku Krajobrazowego, zajęło nam to godzinę dłużej niż zakładał plan. Dobrze że mamy zapas czasu. Były momenty rezygnacji i chęci poddania się, ale świadomość, że to już końcówka, dodała sił. Park jak podaje przewodnik ma powierzchnię 4295ha i żyje w nim dużo zwierząt, ale po za sarnami nie widzieliśmy żadnego.

Ostatnie spojrzenie na las.

Pamiątkowa kropka, chociaż to jeszcze nie koniec.

Już szukamy połaczenia, niby główna droga, ale sporo autobusów się tu nie zatrzymuje. Jeden który był na rozkładzie nam uciekł. Zapadła decyzja, że jedziemy w przeciwnym kierunku zamiast do Kielc, do Opatowa. Tam poczekamy 15min i mamy autobus bezpośredni do Kielc, oczywiście przez Gołoszyce, ale się tam nie zatrzymywał.

Dzięki temu zanjdujemy właściwą kropkę jest ona na przeciwko przystanku do Opatowa.

Tu kończy się Główny Szlak Świętokrzyski. I zarazem zaczyna się czerwony biegnie przez Wyżynę Sandomierską do Annapola, jeszcze kolejne 105km. Jeżeli ktoś by tu zaczynał łatwo pomylić kierunek marszu. My dziękujemy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *