
Ślęża-2023-02-11
Przyjaciel to ktoś, kto wie o tobie wszystko i wciąż cię kocha. Elbert Hubbard
Na początek zagadka.
Dziś sobota, „dojrzała kobieta”. Jak nazywa się jej „córka”? Odpowiedź znajdziecie na końcu.
Trafił się wolny dzień, pomiędzy zadaniami, więc wybrałem się na jeden ze szczytów. Ślęża wznosi się na wysokość 718m i jest zaliczana do Korony Gór Polskich (KGP). To mój 11/28.
Dojazd z Wrocławia pociągiem Kolei Dolnośląskich jest bradzo szybki i wygodny. Przy sobocie sporo ludzi, oby nie wszyscy poszli w góry. 🙂
Małe zakupy w pobliskim sklepie i ruszam w trasę. Pocżątkowo przez miasto, ale że godziny wczesne – mały ruch. Szybko umykam za miasto. A tam znacznie lepiej i przyjemnie.
Wybrałem szlak czerwony, powoli prowadzi do góry. Podejście nie jest trudne, bardzo przyjemne i spokojne. No i prawie nie ma ludzi.


W połowie drogi, powyżej wiatki, zaczyna zalegać śnieg. Zakładam raczki, po raz pierwszy w życiu – niesamowicie ułatwiają chodzenie. Nogi się nie ślizgają.



Na szczycie przyjemnie. Kilka małych grupek ludzi. Ktoś nawet pokusił się o rozpalenie ogniska. Ruszam pod wieżę widokową. Po wyjściu zza muru zaczęło mocno dmuchać. Pamiątkowe zdjęcie i uciekam przed wiatrem. Krótki odpoczynek i skromny posiłek w Domu Turysty na Ślęży. Oczywiście szrlotka musiała być.
Droga powrotna czerwonym szlakiem, przy wiatce zejście na zółty, prowadzi przez Wieżycę. Tu dużo więcej ludzi. Zejście na dół bez raczków byłoby bardzo ryzykowne. Niektóre Panie w butach na obcasie dały radę. Tylko po co ryzykować?

Parę rzeźb.
Droga na dół minęła szybciutko. Oczekiwanie na pociąg i powrót do domu.


GSŚ - podsumowanie

Jeden komentarz
Lena
Super. Będzie pamiątka na dłużej 🙂