
GSS – dzień 13
To był bardzooo długi dzień, ale po kolei. Nocleg w schronisku na Śnieżniku był super.
Koledzy wstali o 6, zjedli i poszli. Myślałem, że jeszcze pośpię do śniadania. Nie dało się więc zacząłem się pakować. Poszło szybko, mam już wprawę, hehhe po tylu dniach wędrówki można to robić z zamkniętymi oczami. Czekać 1h do śniadania, to zdecydowanie za długo, droga czeka. Zjadłem co miałem i w drogę.

Ostatnie spojrzenie na schronisko, byłem tu po raz drógi i pewnie wrócę jeszcze.
Rafał idzie przede mną do Złotego Stoku, jak go dogonię idę z nim, a że z góry to się leciałooooo. Dobrze, że nie dosłownie. Że ja zębów nie wybiłem. Droga przyjemna, szutrowa, pogoda dopisuje.


Ludzie zaczęli już wchodzić na Śnieżnik. I te pytania, daleko jeszcze, jak droga, itd?
Biała Woda u stóp Śnieżnika, tu minąłem grupę 3 os zaczęli w sobote o 10, ale cisna koło 40km dziennie.
Przed lasem zobaczyłem Rafała, mam jakieś 0.5h jeszcze do niego. Robi się ciepło znowu.
No i dogoniłem go w lesie. Zegarek pokazywal mi inna drogę niż telefon, kręcil się trochę. Zajęło mi to jakieś 3h, to było szalone tępo 😉
Krajobraz trochę się wyrównał.

Razem już dotarliśmy do Lądka Zdrój. Pora na jedzonko, niedobry kebab, zimny i słony, sól potrzebna ale bez przesady , 1l soku wypiłem. Początkowo tu miałem nocować, ale słowo się rzekło, ruszamy do Złotego Stoku.


Do Orłowca było spokojnie, potem się zaczęło. Jawornik Wielki, naprawdę wielki, 4 razy wydawało się, że to już szczyt, a za zakrętem jeszcze do góry. Lalo się z nieba żarem, a ze mnie woda. Po 2h w końcu go zdobyliśmy, ale do wieży 300m nie idę. Mam dość.


Mała przerwa, na złapanie oddechu, spotkaliśmy rodzinkę, wybrali się własnie na Jawornik.
W lesie spotkaliśmy sarnę, która nam się przyglądała dłuższą chwilę i uciekła w zarośla. Ciekawe co sobie pomyślała, jeśli mysli.
Potem ostre zejście, 6km ponad 2h do Złotego szedłem już jak na szczudłach.
Przeszliśmy przez park linowy, ale tak się zapatrzyliśmy, że zrobiliśmy błąd i lekki powrót pod górę na trasę. Wreszcie centrum.

Kwatera za 80 na osobę w Gold Stok, warunki dobre.
Zakupy prysznic i cała reszta.
Dziś padł rekord 41km 10.5h z przerwami. Nie idę dla rekordów, ale to pokazuje jak bardzo człowiek może siebie nie znać.
Jutro tylko Piotrowice Nyskie 30km po równym terenie. Rafałowi już powiedziałem i żeby mnie nie kusiło zarezerwowałem nocleg.

GSS - dzień 12
